5 listopada 2018

Donald Tusk przed komisją Amber Gold


Rolą premiera nie jest sugerowanie służbom i prokuraturze, jak postępować – mówił przed komisją śledczą do spraw afery Amber Gold Donald Tusk. Były premier nie widział błędów państwa w związku z aferą finansową, w której tysiące Polaków straciło swoje oszczędności. Według komisji ostrzeżenie o zagrożeniu piramidą finansową mogło trafić do opinii publicznej znacznie wcześniej. Donald Tusk miał nie wiedzieć m.in. o pracy swojego syna w liniach lotniczych OLT Express.

Były premier Donald Tusk to ostatni świadek, który stanął przed sejmową komisją śledczą do spraw afery Amber Gold. Właściwie do ostatniego momentu  nie było pewne czy stawi się na przesłuchaniu. Donald Tusk nie potwierdził swojej obecności. W czasie przesłuchania premier wielokrotnie zaznaczał, że o działaniach ABW w sprawie Amber Gold dowiedział się z dużym opóźnieniem: "Pierwszą taką informacją, która do mnie dotarła za pomocą ministra Rostowskiego i ministra Arabskiego poprzez referowanie, natychmiast po tym przez ministra Cichockiego, który zapoznał mnie z notatką ABW. Kiedy to było? Koniec maja, początek czerwca 2012 roku."  

A udokumentowana wiedza ABW pochodzi z połowy 2011 roku. Jedna z notatek z sierpnia informuje, że Marcin P. wykorzystywał samolot do lotów do Hamburga przewożąc znaczne ilości gotówki. Jak mówiła Małgorzata Wassermann społeczeństwo można było poinformować o zagrożeniu znacznie wcześniej.

Były premier unikał odpowiedzi na pytania dotyczące braku jego nadzoru nad m.in. służbami specjalnymi. Przekonywał, że ABW nie miała obowiązku a nawet nie powinna informować go o działaniach operacyjnych dotyczących Amber Gold.   Służby państwowe miały podejmować czynności adekwatne do ich możliwości. Donald Tusk twierdził, że nie mógł ingerować również w poprawnie działającą jego zdaniem KNF: "Organa państwa powołane do tego, aby zajmować sie takimi sprawami działają w tej kwestii, w związku z tym nie było żadnego powodu, aby premier zastępował te organy w tej sytuacji."  

Premier o pracy swego syna Michała Tuska w liniach lotniczych OLT Express miał dowiedzieć się dopiero z wywiadu prasowego. Nie wiedział również, że ABW dostała zakaz zajmowania się jego synem. Zdaniem premiera Michał Tusk był nieświadomy swojej sytuacji w firmie. Nie mógł też być kimś w rodzaju parasola ochronnego, gdyż niedługo po jego zatrudnieniu firma upadła.

Spółka Amber Gold miała inwestować w złoto i inne kruszce. Swoich klientów zachęcała wysokim oprocentowaniem inwestycji. W sierpniu 2012 roku upadła nie wypłacając tysiącom klientów powierzonych jej pieniędzy oraz odsetek. Według ustaleń firma oszukała niemal 19 tys. klientów na kwotę prawie 851 mln złotych. (Fot. Edward Jasnosz)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz